niedziela, 25 sierpnia 2013

Rozdział 5 "Everything has changed"

Taylor Swift- "Everything has changed"

       Przyszedł czas rozstania się z rodziną. Po długich uściskach z rodzicami i Kingą w kolejce ustawił się Stefan, a że musiałam się pożegnać z nim na poprawinach, bo mam jutro ważne spotkanie, wszyscy nam się przyglądali. Przytuliłam się do kuzyna i staliśmy tak szepcząc sobie różne rzeczy.
- Przyjedź wkrótce.- powiedział, gdy już trochę się odsunęłam i wycierałam łzy z policzków.
- Mam pracę, ale postaram się przyjechać na wakacje.- uśmiechnęłam się pokrzepiająco.
- Zadzwoń jak dojedziesz, pa malutka.- dodał, podczas ostatniego uścisku. Pokiwałam głową i podeszłam do skoczków stojących obok.
- Za wami też będę tęsknić, wariaty wy moje!- zrobiliśmy grupowego przytulasa i bujaliśmy się na boki.
- Nie zapomnij o nas.- mruknął Żyła, gdy wzięłam walizkę i miałam odchodzić.
- Nigdy.- zaprzeczyłam- Wy o mnie też nie zapomnijcie, i nie smućcie się tak, przyjadę na wakacje.- pogłaskałam po ramieniu najbliżej stojącego Dawida, a ten smutno uśmiechnął się w moją stronę. To tylko kilkaset kilometrów, a przeżywamy to jakbym jechała na drugi koniec świata! Czy można zżyć się z ludźmi przez jeden wieczór, tak, że nie jesteś w stanie ich opuścić? Tak. Ci chłopcy  zaledwie przez wieczór i pół dzisiejszego dnia zdobyli moje zaufanie i zdecydowanie mogę ich nazwać swoimi przyjaciółmi. Może jeszcze kiedyś tego pożałuję, ale teraz na pewno nie.
     Spojrzałam w stronę szatyna, który również patrzył na mnie. Miał zatroskaną twarz i smutne oczy. Uśmiechnęłam się lekko, by dodać mu otuchy, po czym odwróciłam głowę w stronę płaczącej Blanki.
- No jeszcze brakowało tego żebyś ty płakała!- zaśmiałam się i wzięłam małą na ręce.- Nie płacz, niedługo się zobaczymy.- zaczęłam szepczeć i głaskać ją po główce, a ona się uspokoiła i wtuliła bardziej we mnie. Kinga przekręciła głowę i przyglądała się jak rozmawiam z Blanką, a ona z szeroko otwartymi oczami mi się przygląda. Coraz odwracałam wzrok, by na nią spojrzeć i w pewnym momencie na jej twarzy pojawił się grymas, a siostra przyłożyła dłoń do czoła i z torebki wyjęła małe pudełeczko z tabletkami. Wysypała dwie pastylki i zapiła je wodą. Usłyszeliśmy klakson taksówki i wiedziałam, że muszę iść. Oddałam malutką dla Kingi i na pożegnanie pomachałam ręką rodzinie i skoczkom. Stefan jeszcze przybiegł i gdy miałam wsiadać do pojazdu przytulił mnie bardzo mocno.
- Proszę, nie zapomnij o mnie, jak wtedy.- widać było, że też już nie walczył z łzami i pozwolił im płynąć po policzkach.
- Na pewno.- pocałowałam go w policzek i lekko od siebie odsunęłam.- spóźnię się na pociąg. Nie rób głupstw i dbaj o nie. Zadzwonię jak tylko dojadę. Pa.
- Pa.- powiedział ledwo słyszalnie. Wsiadłam do auta i wyciągnęła rękę przez otwartą szybę, by po raz ostatni im pomachać. Oparłam głowę o zagłówek i westchnęłam ciężko.
- Gdzie jedziemy?- zapytał melodyjnym głosem kierowca.
- Dworzec. - mruknęłam.
    Zapłaciłam kierowcy i opornie skierowałam się w stronę peronu II, gdzie czeka pociąg Zakopane-Warszawa Centralna. Zajęłam miejsce w przedziale i schowałam walizkę pod siedzenie. Usiadłam wygodnie i wlepiłam wzrok w szybę. Oparłam się o szybę i delikatnie muskałam ją opuszkami palców. Myślałam o wspaniałych chwilach spędzonych ze skoczkami i rodziną. Nie wiem kiedy ich teraz zobaczę, bo prezes i tak nie chętnie udzielił mi urlopu na dwa dni. Starałam je wykorzystać jak najlepiej, ale nigdy nie jest tak jak chcemy dokładnie, a w moim przypadku nie ma zmian. Jest praca, nic poza nią. Pociąg powoli zaczął wyjeżdżać z dworca. Uśmiechnęłam się na myśl, że z nikim nie będę musiała dzielić przedziału i nogi położyłam na fotelu naprzeciw. Przemyśleń ciąg dalszy. Poznałam naprawdę wspaniałych ludzi. Piotrek i Dawid potrafią mnie rozbawić jak nikt inny. Czuję, że na Kubie mogę polegać tak samo jak na Stefanie, nie mogę do końca rozgryźć jego brata, który cały wieczór spędził w towarzystwie Leny. Jest jeszcze szatyn o błyszczących oczach. Kamil jest zupełnie inny od reszty. Zamiast powiedzieć czasem coś więcej on woli to przemilczeć i tylko lekko uśmiechnąć, a nie jak reszta tych kochanych wariatów, którzy potrafią zamęczyć człowieka pytaniami. On z Kubą są podobni do siebie z charakteru, spokojne dusze ukojone swoim towarzystwem. Są jak zauważyłam przyjaciółmi, bo całe wesele klepali się przyjacielsko po plecach i często rozmawiali. Stefan zdecydowanie woli towarzystwo Żyły i blondyna, jednak z nimi też " trzyma". Odizolowany wydaję się być jedynie Maciek. Ostatni raz spojrzałam na szczyty gór powoli znikających na horyzoncie i zamknęłam oczy, by pogrążyć się w śnie.                   Otworzyłam oczy, gdy wjechaliśmy na dworzec centralny. Taksówką dojechałam do mieszkania i rzucając wcześniej bagaż w kąt położyłam się na miękkiej kanapie. Z kieszeni spodni wyciągnęłam telefon i wykręciłam numer mamy, obiecałam przecież, że jak tylko dojadę to się zamelduję. Odłożyłam telefon, patrząc wcześniej na godzinę. Dochodziła ósma, więc po krótkim prysznicu i lekkiej kolacji, rzuciłam się zmęczona na łóżko.
      Budzik o 6:00 zaczął dzwonić tuż nad moim uchem. Poruszyłam delikatnie palcami, które ogrzewały promienie słoneczne. W końcu nadeszła wiosna! Z uśmiechem na twarzy wykonałam cały proces poranny i po godzinie stałam gotowa do wyjścia do pracy. Narzuciłam jedynie cienki płaszczyk i wyszłam z domu. Wchodząc do firmy momentalnie spoważniałam i nie byłam już tym "lepszym" odbiciem Kornelii. Usłyszałam charakterystyczne szepty moich pracowników i klasnęłam w dłonie, by przywrócić spokój.
- Proszę o ciszę, to redakcja, nie targowisko!- odwróciłam się w stronę recepcjonistki. - masz coś dla mnie? 
- Prezes panią prosił u siebie, przyjechał cały zarząd.- szepnęła. 
-Ajć!- przełknęłam ślinę, jednak starałam nie panikować i od razu ruszyłam w stronę sali konferencyjnej.  Zapukałam w drewniane drzwi i lekko je uchyliłam. 
- Można? - zapytałam nieśmiało. Prezes Nowakowski, starszy facet o siwych włosach i jasnej karnacji zaprosił mnie do środka i usiadłam w szczycie stołu. Panowała dziwna atmosfera. 
- Pani Kornelio nie chcemy już pani trzymać w niepewności. Zrobiła pani dla naszej redakcji naprawdę dużo i oczywiście doceniamy to,  ale musimy zakończyć naszą współpracę. - powiedział Nowakowski. 
Słowa odbijały się ode mnie echem i mimo, że je rozumiałam nie wiedziałam co to znaczy. 
- Ale jak to? Tak, po prostu mnie wyrzucacie? - oburzyłam się. Opowiedziała mi cisza. Szukałam odpowiedzi w oczach pracodawców, ale oni jak na złość uciekali wzrokiem po pomieszczeniu. 
- Ostatnia zaliczka zostanie przelana na pani konto jutro. 
- W takim razie. - odsunęłam z piskiem krzesło i szybkim krokiem podeszłam do drzwi. - pójdę po swoje rzeczy. - trzasnęłam drzwiami najmocniej jak potrafiłam i poszłam do swojego biura. Z hukiem usiadłam na fotelu.  Spojrzałam na panoramę Warszawy, która dopiero budziła się do życia. Odwróciłam się w stronę szklanej ściany, dzielącej mnie od pracowników. Wszyscy mnie tu nienawidzą, ale przecież sama jestem sobie winna. Osoba, która wchodziła akurat do redakcji przykuła moją uwagę. To dziewczyna, którą parę tygodni temu wyrzuciłam z pracy. Na twarzy miała chytry uśmiech i dumnie kroczyła w stronę biura prezesa. 
- Co się stało?! - do pomieszczenia wpadła Maja, a za nią Robert. 
- W sumie to, nic. - wzruszyłam ramionami i zaczęłam pakować do kartonu swoje rzeczy. 
- Jak to nic? Przecież cała redakcja mówi o tym, że cię wywalili! - oburzyła się Kotowska. 
- Byliście najlepszymi pracownikami, jakich tylko mogłam sobie wymarzyć, dziękuje.  A teraz proszę, żebyście zostawili mnie samą. - powiedziałam przymykając oczy. 
Wyszli bez słowa lekko zatrzaskując drzwi za sobą. Skończyłam zbierać rzeczy i z załadowanym kartonem ruszyłam w stronę wyjścia. Ostatni raz spojrzałam na ekipę i przeklęłam ich w myślach, bo nikt nie zwracał na mnie uwagi, nawet recepcjonistka. Z biura  prezesa wyszła była pracownica i Nowakowski, który właśnie ogłosił, że to ona jest nową naczelną, a dziewczyna pocałowała go prosto w usta, co wywołało jeszcze większe brawa pracowników. Otworzyłam usta ze zdziwienia, ale nic nie mogłam powiedzieć. Czułam nieprzyjemną gulę w gardle. Jedyny czyn, na który było mnie stać to z całej siły spoliczkować nadętego bufona o nazwisku Nowakowski. Mężczyzna złapał się momentalnie za policzek, a dziewczyna pisnęła z przerażenia. 
- Szczęścia życzę. - syknęłam uśmiechając się z odrazą i na pięcie odwróciłam się w stronę windy i z dumnie podniesioną głową i wypiętą piersią kroczyłam przez Warszawę. Weszłam do mieszkania rzucając rzeczy w kąt. Podeszłam do podświetlonego barku i wyciągnęłam butelkę czerwonego wina i lampkę. Po wypiciu dwóch butelek i oglądania jakiegoś durnego programu  przyrodniczego  o życiu małp, podczas którego wszystko komentowałam i śmiałam się sama z siebie. Zostałam bez pracy, która była całym moim życiem, to jej poświęciłam wszelką uwagę i teraz nie zrobię niczego. Zapewne we redakcjach głównym tematem do plotek jest pozbycie się jędzy bez uczuć. 
- "Największą rzeczą, których boją się małpy to zmiana swojego życia. Są typem osadników, którzy przyzwyczajają się do swojego zamieszkania w jednym miejscu i tylko natura czasem zmusza je do przeniesienia się na inne tereny..." - mówił lektor. Czyli jestem też małpą, która przeprowadziła się do Warszawy z powodów naturalnych. Może właśnie teraz też mam takie problemy? Na te pytanie może odpowiedzieć tylko jedno: ryzyko. 

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witam po długiej nieobecności! Wypadł mim nieplanowany wyjazd i nie miałam czasu, by dodać rozdział :) Przepraszam z góry za błędy i liczę na Waszą opinię ;)/ Julka

9 komentarzy:

  1. Nie mam zielonego pojęcia co napisać O.O Ten rozdział był tak świetny, że po prostu nic dodać, nic ująć.
    Czyżby Kornelia miała wrócić do Zakopanego na stałe :>
    Dobra nie będę się rozpisywać, bo pewnie i tak wyjdzie kompletnie nie na temat, więc :

    Pozdrawiam i weny ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Weź bo się zarumienię no ;-;
      Dziękuje, dziękuje :P

      Usuń
  2. Pierwszy raz mam pustkę w głowie. Po prostu cudo ! * _ * Jak to jest, że wszyscy poza mną, tak dobrze piszą? :c
    Mam dziwne wrażenie, że Kornelia wróci do Zakopanego - i dobrze, bliżej Kamyka !! ^^ Tak tak, w głowie widzę już tą parkę razem :D
    Stefan to taka cudowna rodzinka dla Kornelii, serio, tak dawno się nie widzieli, a teraz tylko te 2 dni ... mało, ale niedługo może będą widziec się codziennie XD
    Pozdrawiam i weny !! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stefan będzie miał zawody, także co do tego pewna nie jestem :)

      Usuń
  3. Szkoda, że zwolnili Kornelię, bo naprawdę lubiła tę robotę :)
    Mam nadzieję, że wróci do Zakopanego :DD
    Pozdrawiam i ściskam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Piszę to po raz setny(muszę się pochwalić ) ale niech będzie
    Tego gnoja trzeba wykastrować
    Julia, czy ty wiesz co czynisz??
    I tak, będę na ciebie mówić Julia, innego rozwiązania nawet do siebie nie dopuszczam :3
    I coś jeszcze było niżej, ale zapomniałam co ahhaha

    OdpowiedzUsuń
  5. Wczoraj mnie naszła taka myśl "Ciekawe kiedy będzie dalszy ciąg historii Kornelii" - dziś wracam do domu, patrzę - jest! Początek był taki smutny. Jak ja nie znoszę pożegnań! Czytam, czytam i sobie myślę przecież tak nie może być, że przez kolejne miesiące sobie będzie w tej Warszawie siedzieć w pracy. Podobały mi się jej rozmyślania o skoczkach :) Że Kamil się z Kubą kumpluje, a Maciej wyobcowany, a Stefek z Żyłą i Dawidem xD takie nietypowe połączenia, więc tym bardziej ciekawe jak to rozwiniesz. Bo przecież musisz! Przecież Kornelia ma tam natychmiast wracać, a nie siedzieć w Warszawie sama! Stefana uwielbiam i to jego "nie zapomniej o mnie jak kiedyś" - haha, ale się zdziwi jak Kornelia za 2 dni wróci. Bo musi wrócić! Musi. Niech stratą pracy się nie martwi. Czasem krok w tył ułatwia zrobienie dwóch kroków do przodu!!

    http://i-am-tougher-than-the-rest.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jest naprawdę świetny! Niby to tylko dwa dni, a wszyscy dość mocno się ze sobą zżyli. Tak rozstania są najgorsza. Nie lubię tego :( Tak jak Ari spodobały mi się bardzo rozmyślania bohaterki o chłopcach. Tak fajnie to opisałaś :) Kornelie zwolnili z pracy, ale może to i dobrze. Dzięki temu wroci na stałe do Zakopanego i będzie mogła być bliżej Stefka, a co najważniejsze bliżej Kanyka :D Pozdrawiam cieplutko ! :))) Przy okazji zapraszam do mnie na nowość :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Porównanie do małp wygrało!! :) Ale podobno nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, więc może i Kornelii to wyrzucenie z pracy pomoże w życiu i obróci się w coś dobrego :))

    OdpowiedzUsuń