- No, więc?- spytałam Maćka i usiadłam na przeciwko niego stawiając na stole filiżanki herbat owocowej.
-W sumie nie wiem od czego zacząć.- mruknął i rozglądał się na boki chcąc uniknąć mojego czujnego wzroku.
-Maciek, spokojnie. Nie jestem potworem, przynajmniej mi się tak zdaję. Powiedz mi o co chodzi, co cię trapi.- uśmiechnęłam się do niego ciepło chcąc zachęcić do rozmowy, przecież po to przyszedł, prawda?
- Dobrze.- westchnął i upił łyk herbaty.- wiesz na pewno, że niedługo jedziemy do Turcji.
- Pojutrze.- wtrąciłam
- Właśnie. Od kiedy poznałem Lenę poczułem, że się zmieniłem. Chcę jej zaimponować na każdym kroku i sprawić, żeby się uśmiechała. Bardzo długo myślałem i mimo, że między nami są te trzy lata różnicy to czuję coś do niej, coś więcej niż przyjaźń. Kornelia, mam do ciebie ogromną prośbę.
- Jeżeli chcesz, żebym pogadała z nią o tobie nie ma sprawy, ale co do tego ma Turcja?- znowu mu przerwałam i kątem oka zauważyłam, że Kamil wchodzi do kuchni z Blanką na rękach.
Notabene, to jeden z najpiękniejszych widoków, które chciałabym widzieć codziennie. Posłałam mu szybki uśmiech i znów spojrzałam nam Kota.
- Bardzo pragnę i chcę, żebyś pozwoliła Lenie jechać razem z nami do Turcji.- powiedział z zamkniętymi oczami na jednym wydechu, a po chwili otworzył jedną powiekę i spojrzał na mnie.
Rozwarłam szeroko oczy i zacisnęłam mocniej palce na kubku. To chyba niedorzeczne, czy on do reszty oszalał?!
-Poczekaj Karmelku.- poczułam jak Stoch kładzie dłoń na moim ramieniu, a przez moje ciało przechodzi delikatny dreszcz.- Zanim coś powiesz przemyśl to, Lena ma wakacje, nigdzie nie pojedziecie, więc młodej przydałby się jakiś wyjazd. Dużo przeżyła w tym roku, odpoczełaby i zmienila na chwilę otoczenie. Poza tym będzie pod opieką moją, Stefana..
- Moją!- wyrwał się Maciej, ale zgromiłam go wzrokiem i ze spuszczoną twarzą usiadł na swoim miejscu.
-... Nudzić się nie będzie, a zawsze pozna coś nowego i będzie mogła pomóc Łukaszowi z czymś. Rozumiem twój strach, ale zastanów się.- zabrał swoją dłoń z mojego ramienia, a przez moją głowę przetoczyło się "nie, nie zabieraj jej". Potrząsnęłam delikatnie głową, a mój wzrok napotkał skupione oczy Maćka.
-Ale cię wzięło chłopie.- pokręciłam głową.
- Ciebie również.- puścił mi oczko, a ja zaśmiałam się nerwowo.
- Zastanowię się jeszcze. Ale co jak Łukasz nie będzie chciał jej wziąć? - może choć on jest po mojej stronie.
- Już pytałem, zgodził się.
Szlag by to trafił. Może Kamil ma rację? Zresztą, to nie nowość, Stoch jest wręcz doskonały. Lena też nie powinna dać się długo prosić, wystarczy, że Maciek jej o tym powie, a za piętnaście minut zleci na dół ze spakowaną walizką.
Zaczęłam w głowie obmyślać wszystkie "za" i "przeciw" zdecydowana większość była po stronie zalet, co działało na moją nie korzyść.
-W takim razie ja się zbieram, nie mówcie Lenie, że byłem, chcę, żeby to była niespodzianka.- powiedział wstając od stołu i żegnając się z Kamilem, a nawet łapiąc Blankę za malutkie rączki.
-Odprowadzę cię.- mruknęłam i ruszyłam za nim. Między nami panowała cisza, gdy brunet wkładał buty i zapinał bluzę.
- No, to idę. Dzięki za rozmowę i czekam do jutra.- uśmiechnął się i chwycił za klamkę.
-Maciek?- odwrócił głowę- obiecuję, że się zastanowię.- zapewniłam i rownież się uśmiechnęłam.
Chłopak jedynie przytaknął i już go nie było.
Wróciłam mozolnie do kuchni i oparłam się plecami o blat patrząc tępo w ścianę.
-Kornelia?- powiedział cichutko Kamil podchodząc do mnie.
- Nie, nie rozmawiajmy o tym.- odparłam wyprzedzając jego pytanie
-W takim razie co chcesz robić?
-Mogę cię o coś prosić? - odopowiedziałam pytaniem na pytanie. Przytaknął ruchem głowy pozwalając mi na kontynuację.- mógłbyś mnie przytulić?- wypaliłam zanim zdążyłam pomyśleć.
Jednak chłopak zrobił to. Wtuliłam się w niego ufnie przymykając na chwilę oczy i zaciągając sie wonią jego delikatnych perfum. Tę jedną chwilę chciałabym zamienić w resztę życia, tak bardzo tego pragnęłam.
~*~
-Jestem!- donośny krzyk Leny rozniósł się po całym parterze, a dziewczyna weszła do salonu z zadowoloną miną.- a wy co tacy poważni, umarł ktoś?- spytała, napotykając zażenowanie na mojej twarzy.
- Kornelia chce ci o czymś powiedzieć.- Kamil popchnął mnie delikatnie w stronę dziewczyny. Zagryzłam delikatnie dolną wargę i spojrzałam na nią z niepewnością w oczach. Cholera, czego tu się bać?!
- Rozmawiałam z Maćkiem.- zaczęłam, a dziewczyna lekko zmrużyła oczy.- był tu parę godzin wcześniej i zaproponował, żebyś jechała na obóz do Turcji, ze skoczkami.- mruknęłam.
-Iii...?
- Podziękuj Kamilowi, skutecznie mnie przekonał.- westchnęłam, a moje kąciki delikatnie uniosły się, gdy dziewczyna mocno mnie przytuliła i zaczęła dziękować.
-Muszę zadzwonić do Maćka!- pisnęła i poleciała na górę.
Po chwili znowu zbiegła na dół i uściskała Kamila.
-Kocham was, jesteście najlepsi!!- i znowu pobiegła do pokoju.
Westchnęłam i opadłam na kanapę odchylając głowę do tyłu.
-Karmelku, nie bój się. Dopilnuję jej osobiście.- usiadł obok mnie i rozłożył ręce jakby zachęcając do tego, bym go przytuliła. Zamiast tego położyłam głowę na jego kolanach, a nogi umiejscowiłam na poduszce.
- Jestem szalona, że jej na to pozwoliłam.- stwierdziłam po paru minutach ciszy.
- Możliwe, ale przecież Lena to rozsądna dziewczyna. Nie zrobi nic głupiego.- odparł bawiąc się moimi włosami.
- To będą długie cztery tygodnie.- westchnęłam.
- Niestety. Nawet na tydzień nie chcesz do nas przylecieć? Korn, pomyśl, ty też odpoczniesz.
-Kamil, naprawdę o tym myślałam, ale będę wam tylko przeszkadzać. Macie się tam skupić i przywieźć mi medale z igrzysk, tak?- zaśmiałam się.
- Tak jest, proszę pani!- powiedział i również się zaśmiał.
~*~
-Nie boisz się, że ci wariaci coś jej zrobią?- spytała Marcelina z niedowierzaniem
Spytała Marcelina z niedowierzaniem słuchając historii, która miała miejsce dzień wcześniej.
- Oczywiście, że się boję! Ale Kamil powiedział, że będzie miał na nią oko, zresztą Stefan też.
- No oczywiście, jak coś się jej stanie, to Stefan pamiętaj, kanapa czeka.- pokiwała mężowi przed nosem palcem i wróciła do krojenia jabłek.
- Dobrze, dobrze- Stefan uniósł ręce w geście przegranej i zaśmiał się.- tego naszego Mańka to i wzięło wam powiem. Ciągle z głową w chmurach chodzi i pisze tylko te SMS-y.
-A myślisz, że Lena to co? Też ciągle w skowronkach chodzi i wpada do domu żeby się przespać i coś zjeść.- przewróciłam oczami zakładając nogę na nogę.
-Chciałoby się rzec "ach ta miłość"- teatralnie westchnęła Marcela, a ja perliście się zaśmiałam. Uwielbiam tę dziewczynę!
-Znowu głowę zawracają.- mruknęłam i zaczęłam szukać w torebce dzwoniącego telefonu. Ugh, jak ma złość rzeczy najbardziej potrzebne wpadają najgłębiej torebek!- Halo?- powiedziałam zabierając ćwiartkę jabłka dla kuzyna.
- Cześć Kornelia, gdzie jesteście?- usłyszałam w słuchawce wesoły głos Leny.
- U Stefcia i Meli.- odparłam. - o wilki mowa.- zasłoniłam mikrofon i szepnęłam Marceli, która się zaśmiała.
- O to świetnie! Jesteśmy z Maćkiem na spacerze i pomyślałam, że wezmę od ciebie Blankę i się trochę nią poopiekuję.- zaproponowała.
- No pewnie, w takim razie czekamy.- powiedziałam i pożegnałam się z siostrzenicą.
-Co chciała?- spytał Stefan.
- Przyjdzie tu z Maćkiem po Blankę. Chcę się pobawić w starszą siostrę.- wzruszyłam ramionami i wygodniej usadowiłam się na fotelu.
-Zakochani, zakochani wszędzie.- westchnęła Marcelina.
-Co ty pieprzysz Hula?- zaśmiałam się.
- Też się właśnie zastanawiam.- powiedział Stefan zdziwiony zachowaniem żony.
-Lena zakochana, Maciek zakochany, ja też co prawda zakochana, Stefan też, Piotrek poza żoną świata nie widzi, Dawid też jakiś taki odmieniony, Kuba ma narzeczoną- wyliczała, gdy do ogrodu weszli Maciek z Leną.
- Cześć wszystkim!- pomachała nam dziewczyna, a Maciek szedł za nią z wesołą miną.
- Kornelia, ty też jakaś taka odmieniona jesteś.- stwierdziła Mela i zaczęła mi się przyglądać.
-Zakochana.- rzuciła Lena, co spotkało się z niesmakiem na mojej twarzy.- no co, myślisz, że kto was wczoraj przykrył kocem, jak zasnęliście na kanapie? Tak słodko wyglądaliście swoją drogą...
Poczułam jak na moje policzki wkradają się nie czerwone, a bordowe rumieńce i spuściłam głowę.
- Oj przestańcie.- mruknęłam, gdy reszta prawiła różne komentarze.
~*~
Wracałam ze spotkania z Lilą. Kobieta tętniła życiem od kiedy urodził się jej synek i zazdrościłam jej tego w jaki sposób zerkała na niego, gdy siedziałyśmy w kawiarni. Oczywiście nie ominęły mnie pytania o samopoczucie i zdrowie, jednak nie przeszkadzało mi to. Cieszyłam się, że miałam taką koleżankę, z którą mogę porozmawiać na rózne tematy.
Nie śpieszyło mi się do pustego domu, bo Kamil pakował się na jutrzejszy wyjazd, a Lena była na spacerze z Blanką i Maćkiem. Szłam chodnikami Zakopanego, nie znając celu mojej podróży, jednak wiedziałam gdzie niosą mnie nogi, tak to dobry moment. Wstąpiłam do kwiaciarni kupując wiązankę białych róż i wzięłam głęboki oddech. Przekroczyłam bramę cmentarza i przechodząc dwie alejki usiadłam na ławeczce przed grobem Kingi. Westchnęłam przymykając oczy, by się nie rozpłakać. Nie lubiłam płakać, to pokazywało, że jestem słaba, a przecież teraz mam wokół siebie ludzi, którzy tak bardzo mnie wspierają.
-Przepraszam, że ją puściłam. Nie chcę po prostu, żeby osiadła tutaj i spędziła resztę życia, musi poznać świat. Poza tym kocha tego chłopaka. A ja wiem, że ty też będziesz się nią tam opiekować.- szeptałam. Poczułam delikatny podmuch wiatru owiewający mą twarz. To była odpowiedź.
Wstałam podchodząc bliżej grobu i delikatnie położyłam na marmurowej, czarnej płycie wiązankę róż.
-Kocham cię.- szepnęłam i powoli cofnęłam się. Szybkim krokiem wyszłam z cmentarzu ocierając oczy, w których zgromadziły się łzy.
~*~
Nieunikniona była chwila pożegnania. Kamil już wieczorem snuł się po domu nieobecny, nie chciał rozmawiać, bawił się jedynie z Blanką i od czasu do czasu posyłał mi uśmiech. Lena do późna była z Maćkiem, co zaczynało mnie troszkę irytować, ludzie, od jutra spędzą całe cztery tygodnie razem, czy nie mogą chociaż dziś dać sobie spokój? Kamil i ja najbardziej zwlekaliśmy z pójściem spać. W teorii oglądanie filmu, było po prostu wspólnie spędzonym czasem. W tej chwili mogłabym nawet zasnąć na kanapie, byleby przyjaciel był tuż obok. Kiedy film się skończył Kamil wyłączył telewizor i spojrzał na mnie. Westchnęłam wstając z kanapy.
-Chodźmy już spać, ledwo żyję.- mruknęłam, a on przytaknął. Pożagnaliśmy się krótkim "dobranoc" na korytarzu. Kiedy łapałam klamkę, poczułam uścisk na nadgarstku i Kamil odwrócił mnie w swoją stronę. Serce zaczęło mi bić mocniej, a świat zawirował, gdy zaciągnęłam się jego perfumami. Stałam niczym słup soli przyglądając się chłopakowi z szeroko otwartymi oczami. Również patrzył mi w oczy, natomias jego błyszczały , następnie jego wzrok spadł na moje usta. Bardzo delikatnie musnął moje usta swoimi zostawiając na nich gorący znak.
-Przepraszam, nie mogłem dłużej udawać, że tego nie chcę.- mruknął i puścił moją rękę wchodząc do swojej sypialni. Dotknęłam opuszkami palców swoich ust i weszłam do sypialni.Od razu rzuciłam się na łóżko i krzyknęłam w poduszkę, która tumiła pisk. Tak bardzo nie chciałam jutra!
~*~
Piąta rano, sobota a ja biagam jak popażona po całym domu. Pomagam spakować ostatnie rzeczy Lenie, w międzyczasie karmię Blankę i szykuję im kanapki na podróż.
-Lena! Chodź za dwadzieście minut wyjeżdżamy!- krzyknął Kamil, a z daleka było widoczny jego zły humor. Wsunęłam na nogi trampki i letnią kurtkę na ramiona, po czym zaczęłam ubierać Blankę, która chcąc nie chcąc musiała jechać ze mną. W międzyczasie na dół zbiegła Lena z walizkami i w ciszy zapakowaliśmy się do samochodu. Oczywiscie kierował Kamil, a samochód zostanie na parkingu przed skocznią. Dojechaliśmy w niecałe 10 minut. Już z daleka zobaczyłam złote włosy Dawida i śmieszną czapkę z uszami Maćka. Na widok tego drugiego Lena pobiegła do niego i przy wszystkich zaczęli się tulić. Przewróciłam oczami i z Balnką na rękach podzeszłam do skoczków.
-Hej wszystkim.- powiedziałam smutno. Odpowiedzieli mi równie entuzjastycznie i podjęliśmy jakąś nudą rozmowę o pogodzie (oprócz Leny i Kota, którzy całkowicie byli zajęci sobą).
-I jak ja bez was wytrzymam.- westchnęłam i oparłam głowę o ramię Piotrka, który objął mnie ramieniem.
-Dasz radę młoda! Będziemy często dzwonić i gadać na "Skajpaju"- zaśmialiśmy się.
-Trzymam za słowo.- w moich oczach pojawiły się łzy, gdy zobaczyłam nadjeżdzający autobus, nie cierpię pożegnań! Na pierwszy ogień poszedł Wiewiór, który zwykle tryskał entuzjazmem, natomiast dziś był widocznie przygaszony. Potem kolejno uściskałam Kubackiego, Titusa i Stefana. Podeszłam do Maćka i ostatni raz ostrzegłam, że jeżeli Lenie włos z głowy spadnie nie ręcze za siebie. Przełknęłam głośno ślinę i odwróciłam się w stronę Kamila trzymającego Blankę. Nie potrzebowaliśmy zbędnych słów. Przytuliłam go bardzo mocno, uważając jednak na naszą kruszynkę.
-Jak wrócę, musimy pogadać.- szepnął mi we włosy i niechętnie odsunął, gdy Łukasz zaczął ich wołać. Uśmiechnęłam się delikatnie i odebrałam od niego Blankę.
-Przepraszam, nie mogłem dłużej udawać, że tego nie chcę.- mruknął i puścił moją rękę wchodząc do swojej sypialni. Dotknęłam opuszkami palców swoich ust i weszłam do sypialni.Od razu rzuciłam się na łóżko i krzyknęłam w poduszkę, która tumiła pisk. Tak bardzo nie chciałam jutra!
~*~
Piąta rano, sobota a ja biagam jak popażona po całym domu. Pomagam spakować ostatnie rzeczy Lenie, w międzyczasie karmię Blankę i szykuję im kanapki na podróż.
-Lena! Chodź za dwadzieście minut wyjeżdżamy!- krzyknął Kamil, a z daleka było widoczny jego zły humor. Wsunęłam na nogi trampki i letnią kurtkę na ramiona, po czym zaczęłam ubierać Blankę, która chcąc nie chcąc musiała jechać ze mną. W międzyczasie na dół zbiegła Lena z walizkami i w ciszy zapakowaliśmy się do samochodu. Oczywiscie kierował Kamil, a samochód zostanie na parkingu przed skocznią. Dojechaliśmy w niecałe 10 minut. Już z daleka zobaczyłam złote włosy Dawida i śmieszną czapkę z uszami Maćka. Na widok tego drugiego Lena pobiegła do niego i przy wszystkich zaczęli się tulić. Przewróciłam oczami i z Balnką na rękach podzeszłam do skoczków.
-Hej wszystkim.- powiedziałam smutno. Odpowiedzieli mi równie entuzjastycznie i podjęliśmy jakąś nudą rozmowę o pogodzie (oprócz Leny i Kota, którzy całkowicie byli zajęci sobą).
-I jak ja bez was wytrzymam.- westchnęłam i oparłam głowę o ramię Piotrka, który objął mnie ramieniem.
-Dasz radę młoda! Będziemy często dzwonić i gadać na "Skajpaju"- zaśmialiśmy się.
-Trzymam za słowo.- w moich oczach pojawiły się łzy, gdy zobaczyłam nadjeżdzający autobus, nie cierpię pożegnań! Na pierwszy ogień poszedł Wiewiór, który zwykle tryskał entuzjazmem, natomiast dziś był widocznie przygaszony. Potem kolejno uściskałam Kubackiego, Titusa i Stefana. Podeszłam do Maćka i ostatni raz ostrzegłam, że jeżeli Lenie włos z głowy spadnie nie ręcze za siebie. Przełknęłam głośno ślinę i odwróciłam się w stronę Kamila trzymającego Blankę. Nie potrzebowaliśmy zbędnych słów. Przytuliłam go bardzo mocno, uważając jednak na naszą kruszynkę.
-Jak wrócę, musimy pogadać.- szepnął mi we włosy i niechętnie odsunął, gdy Łukasz zaczął ich wołać. Uśmiechnęłam się delikatnie i odebrałam od niego Blankę.
-Będę tęsnić.- szepnęłam.
-Ja bardziej.- pogłaskał po główce dziewczynkę, która zasypiała i posłała mu ostatnie zmęczone spojrzenie. Jego wzrok spoczął na mnie. Zastanawiał się co zrobić. Ostatecznie pocałował mnie w policzek i jako ostatni wszedł do autobusu. Drzwi się zamknęły, a z moich oczy polały się łzy. Machałam im drugą ręką i dopiero teraz przypomniało mi się, że nie pożegnałam się z Leną...
Jeszcze długo stałam tam i machałam, mimo, że autobus dawno temu zniknął mi z pola widzenia.
~*~
Witam. Nie mam za dużo czasu, więc krótko:
Wszystkim Wam, życzę spokojnych i miłych świąt Bożego Narodzenia. Do wigilijnego stołu usiądzcie pogodzone ze wszystkimi i z dużymi uśmiechami. Spędzcie czas z rodziną i jak najlepiej wykorzystajcie te trzy dni. Na 2014 rok życzę Wam mnóstwa zdrowia i spokoju oraz uśmiechu, bo uśmiechy są najpiękniejsze <3
-Ja bardziej.- pogłaskał po główce dziewczynkę, która zasypiała i posłała mu ostatnie zmęczone spojrzenie. Jego wzrok spoczął na mnie. Zastanawiał się co zrobić. Ostatecznie pocałował mnie w policzek i jako ostatni wszedł do autobusu. Drzwi się zamknęły, a z moich oczy polały się łzy. Machałam im drugą ręką i dopiero teraz przypomniało mi się, że nie pożegnałam się z Leną...
Jeszcze długo stałam tam i machałam, mimo, że autobus dawno temu zniknął mi z pola widzenia.
~*~
Witam. Nie mam za dużo czasu, więc krótko:
Wszystkim Wam, życzę spokojnych i miłych świąt Bożego Narodzenia. Do wigilijnego stołu usiądzcie pogodzone ze wszystkimi i z dużymi uśmiechami. Spędzcie czas z rodziną i jak najlepiej wykorzystajcie te trzy dni. Na 2014 rok życzę Wam mnóstwa zdrowia i spokoju oraz uśmiechu, bo uśmiechy są najpiękniejsze <3