Są uczucia, których chcielibyśmy się raz na zawsze pozbyć.
Właśnie tęsknota jest jednym z nich.
To dziwne, za każdym skoczkiem lub samą Leną tęsknię na inny sposób.
Brakuje mi rozbrajających powiedzonek Piotrka i tego śmiechu, który wybudza z największego odrętwienia.
Brakuje mi opiekuńczości Stefana i jego pocieszających spojrzeń.
Brakuje mi zarażającego wszystkich optymizmem Dawida.
Brakuje mi zaradności i jednocześnie słodkiego nieładu otaczającego Maćka.
Brakuje mi zawsze pewnej siebie Leny.
Brakuje mi uśmiechu, bezpiecznych ramion i ciepłych słówek Kamila.
Zupełnie sobie nie radzę, tęsknota wypełnia jedynie moje wnętrze, nie chcę już tak.
Kolejne zapisanie kartki, wylanie na nie złych emocji ze świadomością, że i tak nikt tego nie przeczyta. Zeszłam po skrzypiących schodach na dół i od razu podeszłam do szuflady w jadalni.
Wyciągnęłam z niej czerwony marker i podchodząc do wiszącego na ścianie kalendarza, zdjęłam zatyczkę.
Powolnym i dokładnym ruchem otoczyłam liczbę 24 w idealne kółeczko. Minęło równo dwanaście dni i osiem godzin kiedy ostatni raz widziałam jego cudowne oczy. "Ale cię wzięło" gdzieś w głębi usłyszałam głos mojego drugiego ja.
-Nas.- poprawiłam i odłożyłam marker do szuflady.
Te dni były istną męczarnią, każdy wyglądał identycznie, oprócz rozmów z Leną i resztą gromadki nie było dla mnie innej rzeczy, na którą czekałam. Usłyszałam trzask otwierających się drzwi, a do kuchni wparowała jak zwykle zadowolona Marcelina wraz z moją kochaną imienniczką.
-Cześć młoda!- ucałowała mnie, jak przystało na góralską krew, która płynęła w jej żyłach.
-Hej.- mruknęłam zaparzając nam herbatę.
-Dalej myślisz nad popełnieniem samobójstwa z tęsknoty?, czy wymyśliłaś w końcu inny powód?- zapytała z chytrym uśmieszkiem, a ja dokładnie wiedziałam co ma na myśli.
-Nawet gdyby to nie dam ci tej satysfakcji.- zaśmiałam się.
-Niech ci będzie. Jest sprawa kochanie. Otóż wczoraj dzwonił do mnie sam Łukasz Kruczek i dał pewną propozycję.- mimo, że stałam tyłem do niej, mogłabym się założyć, że w tym momencie uśmiech na jej twarzy zajmuje 3/4 powierzchni.
-Kontynuuj.- mruknęłam chcąc udać obojętną, ale wszytkie moje komórki krzyczały, chcąc dowiedzieć się o co chodzi.
-A więc- pozwolił, a raczej nawet nalegał bym przekonała cię do przyjazdu do Turcji.- rzuciła jak gdyby od niechcenia, a ja odwróciłam się szybko w jej stronę z oczami, które za chwilę chyba wypadłyby mi z orbit.-HA! Wiedziałam, że ci zależy! Wiedziałam, wiedziałam, wiedziałam! Teraz tego nie ukryjesz!- cieszyła się jak małe dziecko, a ja wyobrażałam sobie jak stoję patrząc na nią z ogromnym znakiem zapytania.
-Ale czemu?- tyle dałam radę powiedzieć między przerwami jej ogromnej cieszynki.
-Podobno Kamil jest podłamany, mimo że probuje to ukryć i Kruczek stwierdził, że może mogłabyś to zmienić.- poruszyła zabawnie brwiami, na co parsknęłam.
-A ktoś pomyślał o tym, że jest Blanka i moje zdanie?
Kobieta sfrustrowana spojrzała na mnie po czym cmoknęła ustami z niezadowolenia i podeszła do mnie łapiąc za dłonie.
-Kornelia, po pierwsze to Blanka ma tutaj dziadkow, ma mnie, na pewno nie zginie. A po drugie, dziewczyno widać, że zadłużyłaś się w naszym mistrzu i nic tego nie zmieni.- uśmiechnęła się ciepło.- ale masz rację, decyzję podejmniesz ty.
Nie wierzyłam, że się zgodziłam na całe to przedstawienie, dopóki nie wylądowałam po paru godzinach lotu w słonecznej Turcji. Z lotniska odebrał mnie Stefan, który jako jedyny wiedział o mojej, Marceli i Łukasza zmowie.
-Dobrze cię widzieć. Wszyscy za tobą tęskniliśmy, serio.- zapewnił mnie już któryś raz z kolei, gdy taksówką jechaliśmy do hotelu.
-Stefi, nie mam już zaburzeń pamięciowych, nie musisz powtarzać tego po raz setny.- zaśmiałam się.
-Okey, niech ci będzie. Pokój będziesz miała z Leną. Chyba, że chcesz oddzielny.
-Nie, nie ma problemu.
Przez resztę drogi panowała cisza, ja oglądałam uroki Trabzonu, a Stefan zajęty był swoim telefonem. Po paru minutach samochód zatrzymał się pod ogromnym i zdobionym płaskorzeźbami hotelem. Czułam się jak największa gwiazda showbiznesu, gdy Stefan prowadził mnie obejmując ramieniem i trzymając bardzo blisko. Odpuścił, dopiero, gdy znaleźliśmy się w jego pokoju.
-Mieszkasz sam?- zapytałam oglądając się po pomieszczeniu.
-Nie, ale Wiewiór i reszta wypoczywają nad basenem.- wytłumaczył.- Kornelia musimy pogadać.
-Um... mam się bać?- zapytałam nerwowo chichocząc.
-Spokojnie. To nic strasznego, znaczy tak mi się wydaję, że... uczucia to nic strasznego.- jąkał się wykręcając palce.
-Stefaan...- wyjęczałam opadając na fotel.
-No kochana, ja wiem co było w Zakopanem, bo razem z Marcelą coś ustaliliśmy. - pokiwał mi palcem przed nosem.
-Możemy wieczorem, albo jutro? Naprawdę chciałabym się zobaczyć z resztą.- zrobiłam minkę zbitego psiaka, na co tylko westchnął.
-Niech ci będzie. Przebieraj się i idziemy do tych leniuchów.- powiedział po paru minutach wskazując palcem w stronę łazienki.
Nie musiał powtarzać tego dwukrotnie. Wyjęłam z walizki zwiewną sukienkę i pobiegłam do łazienki, cmokając przedtem kuzyna w policzek.
W świetnych humorach zjechaliśmy windą na parter, a potem ciągle śmiejąc się przeszliśmy przez korytarz w stronę odkrytego basenu.
-KORNELIA?!- pierwsza zobaczyła nas Lena i od razu podbiegła do mnie mocno ściskając. -co tu robisz?- zapytała, gdy odsunęła się.
-Podziwiam krajobrazy i opalam się.- wzruszyłam ramionami śmiejąc się.
-No, a kogo tu przywiało! Hehe.- tuż obok pojawił się Piotrek.
-Wiesz Piter, tak się za tobą stęskniłam, że nie wytrzymałam i wsiadłam do pierwszego samolotu lecącego w tę stronę.- wyszczerzyłam się.
-Jestem jak najbardziej za! Chodź kurdupelku, pewnie jesteś zmęczona.- Wiewiór zaczął pchać mnie w stronę leżaków, na której leżał Kubacki, dalej nasz Alvaro -Maciek, a na samym końcu spał Kamil.
-Tylko nie kurdupelku!- oburzyłam się i usiadłam na leżaku obok Dawida, który chyba też spał, albo naprawdę był zaczytany w gazecie z modą damską i nie interesował go co robią pozostali.- Halo Dejvi?- zapytałam podchodząc bliżej. Śpi.
-Śpi chłopaczysko!- zaśmiał się Wiewiór i po chwili jakby wymyślił coś naprawdę niewiarygodnego, podniósł palec do góry. Brakowało jeszcze tylko lampki nad jego głową, która zawsze pojawia się w kreskówkach, gdy bohater wpadnie na coś ciekawego.
- Co się tak na niego patrzysz?- zapytał Maciek wyjmując słuchawki z uszu i odkładając taką samą gazetę, jaką czytał blondyn. Serio? Moda damska Maciek?
-Mam plan, chytry plan.- zaśmiał się, złowieszczo przecierając dłonie.
-O Kornelia! Miło cię widzieć. Fajnie, że tak szybko przyleciałaś.- coraz bardziej zadziwia mnie prędkość Kota...
-Jak to? To ty wiedziałeś?!- Lena zdziwiła się patrząc na niego spod byka.
-No tak jakby... Em, Stefan mi powiedział.- zaśmiał się niepewnie, drapiąc kark.
-Rozliczymy się potem.- dziewczyna mrużąc oczy spojrzała na niego, po czym odwróciła się w stronę basenu i parsknęła śmiechem. Skierowałam swój wzrok w to samo miejsce. Stefan i Piotrek przenosili leżak ze śpiącym Dawidem jak najbliżej basenu. Widać, że Piotrek ledwo co wytrzymał przed wybuchnięciem śmiechem, co na pewno obudziłoby blondyna, bo kto jak kto, ale Żyła ma tak głośny śmiech, że pewnie w promieniu pięciu kilometrów go słuchać! Postawili leżak nad samą burtą i wepchnęli śpiącego i bezbronnego Kubackiego do wody. Razem z Maćkiem i Leną pękaliśmy ze śmiechu. Dawid od razu wypłynął na powierzchnię i z oczami sowy rozglądał się dookoła.
-Ty!- krzyknął i palcem wskazywał na Piotrka, który leżał na brzegu i trzymał się za brzuch.
- Co się dzieje?- wymamrotał Kamil przecierając oczy jak małe dziecko.
-Tak właściwie to Piotrek wrzucił Dejviego do basenu, a ten go teraz goni po całym ośrodku.- wytłumaczyłam wzruszając jak gdyby nigdy nic. Stoch spojrzał na mnie wielkimi oczami, potem znowu je przetarł i na koniec otworzył jeszcze szerzej niż za pierwszym razem.
-Ko.. Korne...Kornelia?!- spytał po chwili wstając z leżaka.
-No tak! Jezu mam cię do basenu wwalić żebyś uwierzył?- Maciejka wydawał się być zirytowany. Po dłuższym zastanowieniu się można stwierdzić czemu. Lena właśnie siedziała nad brzegiem basenu z zanużonymi nogami i rozmawiała w najlepsze z Klemkiem, gdy jej chłopa... właśnie! Trzeba wyciągnąć jakieś nowe informacje od niej.
-Już, już bo zaraz ci para z uszu pójdzie.- odgryzł się.
-Odwalcie się wszyscy.- warknął i posyłając Lenie ostatnie wrogie spojrzenie, wziął swoje rzeczy i szybkim krokiem ruszył w stronę pokoju. Jednak nikt specjalnie nie zdawał się tym przejmować: Stefek i Piter uciekali przed Dawidem, który gonił ich z pomidorami, swoją drogą Żyła ma na swojej koszulce już wielką, czerwoną plamę, czyli trafiony, Lena dalej śmieje się w najlepsze z Murańką, a Łukasz, którego dopiero zobaczyłam leżał na przeciwko, na swoim leżaku czytając jakąś gazetę sportową. Można powiedzieć, że zostaliśmy sami, bo reszta była zajęta sobą. Dopiero teraz nie zwracając uwagi na innych wtuliłam się mocno w ciało skoczka i przymknęłam oczy, czując przyjemne mrowienie i bezpieczeństwo.
-Mogłaś powiedzieć, że przyjedziesz.- westchnął.
-Mogłeś powiedzieć, że tęsknisz.- mruknęłam odsuwając się trochę.
-Ej, to niesprawiedliwe zagranie.- zaśmiał się pstrykając mnie w nos, na co skrzywiłam się i zmarszczyłam brwi. -poza tym, ty nie tęskniłaś?- szepnął mi do ucha, a mnie przeszedł kolejny dreszcz.
-Może tak troszkę.- odparłam równie cicho i spojrzałam na niego. Wpatrywał się we mnie z lekkim, cwaniackim uśmiechem.
-Tak uroczo wyglądasz, gdy się rumienisz, serio.- jego tęczówki wyjątkowo błyszczały w świetle słońca, a włosy sterczały we wszystkie strony, tworząc artystyczny nieład, w którym i tak, dla mnie wyglądał świetnie.
-Co tam zakochańce?
Piotrek do cholery, w takim momencie? Spojrzałam na niego zagubionym wzrokiem i wstałam, chociaż tego nie planowałam.
-To... ja pójdę się rozpakować!- powiedziałam zdecydowanie za głośno, bo kobieta siedząca niedaleko obrzuciła mnie lodowatym wzrokiem. Jednak nie przejęłam się nią i na pięcie odwróciłam się łapiąc przy okazji Lenę.
-Musimy pogadać. - rzuciłam, gdy weszłyśmy do pokoju.
-Tak więc: nie, nie jestem z Maćkiem, bo ten ciągle strzela fochy, o nie wiadomo co, zaprzyjaźniłam się z Klemkiem, ale o tym już ci mówiłam przez telefon, a ogólnie wszystko dobrze.- powiedziała szybko i z gracją wpadła do łazienki od razu zamykając drzwi na kluczyk.
Ja dalej stałam w tym samym miejscu wpatrując się w drzwi, za którymi zniknęła przed chwilą dziewczyna.
-Serio nie jesteście razem?- powiedziałam podchodząc bliżej drzwi.
-Nie.- usyłszałam westchnięcie- on ciągle ma jakieś problemy! Zachowuje się jak baba w ciąży. Kompletnie nie wiem o co mu chodzi.
Na moją twarz wkradł się chytry uśmieszek.
-Lenuś?- przeciągnęłam.
-Co?
-A nie sądzisz, że... no nie wiem, na przykład... on może czuć się zazdrosny?- powiedziałam łagodnym tonem. Drzwi otworzyły się z hukiem, a w nich stanęła zdziwiona Lena.
-No niby o kogo?!- parsknęła.
-A niby o Klemka.- puściłam jej oczko, a ta wytrzeszczyła oczy.
-Skąd to wiesz?- zapytała i usiadła obok mnie, na łóżku.
-Widziałam dzisiaj, jak w basenie z nim rozmawiałaś, Maciek po prostu wziął rzeczy i poszedł.
-Żartujesz?- spojrzała na mnie, a moja twarz naprawdę była poważna.- dobra nie odpowiadaj. Nie rozumiem, przecież Klemens to kolega.- potarła się w skronie i wstała z łóżka.- muszę mu powiedzieć!- krzyknęła i naprawdę była już gotowa to wyjścia, gdyby nie moja osoba, jako żywa tarcza zasłaniająca drzwi.
-Może nie w ręczniku?- zapytałam z uniesioną brwią. Dziewczyna spuściła głowę i przyjrzała się swojej sylwetce, po czym uderzyła otwartą dłonią o czoło i z powrotem zniknęła w łazience.
Gdy moje rozpakowywanie dobiegało końca do pokoju wszedł Piotrek.
-Puka się!- warknęłam w jego stronę, ale kiedy go zobaczyłam nie wytrzymałam ze śmiechu.
-Śmiej się, śmiej. Jest u ciebie ten idiota, który to zrobił?
Otóż Piotrek wyglądał jak zebra, dosłownie.
-Co się stało?- zwijałam się ze śmiechu widząc jego zaciętą minę.
-No Dawid i ten zdrajca Stefan wysmarowali mnie filtrem, jak zasnąłem i zrobili tak, że opaliłem się w paski, patrz nawet nogi i brzuch, to gnidy jeden z drugim!- powiedział podnosząc koszulkę.
-Oj biedaku! Nie, tu ich nie ma.- poklepałam go po plecach, na co syknął z bólu.- przepraszam, zapomniałam! Wiesz teraz nie jesteś Wiewiór, tylko zebra.- zauważyłam chichocząc.
-Żadnej skruchy... A! Przypomniałem sobie, że planujemy po obiadokolacji iść na spacer na plaży, co ty na to?
-Jasne, dobry pomysł.- przytaknęłam, a po chwili Piotrka nie było w moim pokoju.
-Kto to był?- Lena wyszła z łazienki czesząc mokre włosy.
-Zebra.- odparłam wzruszając ramionami.
-Tak, dowciapne.- mruknęła pod nosem.
-Jaki jest twój ulubiony kolor?- po krótkim zastanowieniu zapytał.
Zamyślona spojrzałam na fale obijające się o skały po lewej stronie plaży. Słońce powoli znikało za horyzontem rzucając oślepiające promienie na nasze twarze. Wybraliśmy się na wcześniej planowany spacer, ale ja i Kamil szliśmy swoim tempem daleko za resztą. Tak naprawdę to oni prawie biegli, a my po prostu chcieliśmy pogadać.Po chwili milczenia między nami wspólnie stwierdziliśmy, że nie wiemy o sobie za dużo.
-Morski.A twój?
-Chyba zielony. Ale nie taki jak mają drogowcy, ani nie bardzo ciemny. Taki jak trawa. Żywy.- zamyślił się, a ja zaśmiałam się szczerze.
-Jaki z ciebie znawca.- stwierdziłam i poklepałam go po plecach.
-No może trochę.- uśmiechnął się.
Szliśmy dalej, coraz stykając się ramionami, gdy reszta znikała nam przed oczami jeszcze bardziej. Cisza między nami wcale nie wydawała się być zła ani niezręczna.
-Kamil o czym chciałeś porozmawiać? - zatrzymałam się nagle i z dłońmi włożonymi do kieszeni spodenek patrzyłam mu prosto w oczy.
-O czym mówisz?- spytał i przechylił głowę na prawo.
-Wtedy na parkingu, chwilę przed waszym wyjazdem, gdy się żegnaliśmy powiedziałeś, że chcesz o czymś pogadać.- spuściłam głowę i zaczęłam przysypywać jedną stopę piaskiem.
-Już pamiętam.- mruknął patrząc na coś za mną.- ale chyba będzie musiało poczekać... -nie zdążył skończyć, bo poczułam silne szarpnięcie ciągnące mnie do tyłu.
-Nienawidze go!- rozpłakała się Lena i wtuliła we mnie. Posłałam Kamilowi smutne spojrzenie i objęłam siostrzenicę.
-Nie martw się, wszystko będzie dobrze.- szepnęłam , chociaż sama nie wiedziałam, czy kieruję te słowa do siebie, czy do nastolatki...
Witam moje Słoneczka! Przybywam z długo wyczekiwanym rozdziałem. Pod ostatnim postem pojawiło się tyle ciepłych słów, że naprawdę miałam wyrzuty sumienia, że musiałyście tyle czekać. W sumie ten rozdział nie do końca był planowany, ale wyszło jak wyszło.
Powracając do komentarzy: nie wpadłyście na to, że po jakimś czasie nasza brunetka sama przed sobą przyzna się do tego, że podoba się jej Kamyk? No cóż, miło wiedzieć, że blog nie jest tak przewidywalny. To na tyle, mam nadzieję, że choć w pewnym stopniu się Wam spodobało i liczę na szczere opinie!~ Jula