piątek, 25 kwietnia 2014

Rozdział 1


Zapraszam na podróż w czasie z Leną i spółką :) dziś króciutko, ale w następnych będzie zdecydowanie ciekawiej. Pamiętajcie, "początki" zawsze takie są. Przepraszam za błędy!

     Pojedyncze promienie słońca padały na jej spokojną, śpiącą twarz. W tym samym momencie, kiedy drzwi od domu zostały delikatnie zamknięte, tak, żeby nie obudzić dziewczyny rozdzwonił się jej telefon. Bez otwierania oczu zaczęła szukać go na etażerce, ale jak na złość nie mogła go wybadać pod czujnym dotykiem. Kiedy strąciła gazety i słuchawki w końcu znalazła aparat i nie patrząc kto dzwoni przystawiła do ucha.
-Haloo?- zapytała zmęczonym głosem.
-Witam śpiącą królewnę przypominam, że za dwadzieścia minut zaczynamy lekcje, więc powinnaś właśnie wychodzić z domu. To gdzie jesteś?- zagadnęła Zośka.
-Zośka idiotko nie wkręcisz mnie, nie tym razem, wiem, że mamy na drugą godzinę dzisiaj.- uśmiechnęła się przebiegle pod nosem wyprzedzając zamiary przyjaciółki.
-Eh... cholera, a zawsze wkręcanie ciebie tak dobrze mi szło.
-Nie tym razem słońce, wybacz ale zamierzam wrócić do spania. Kocham cię!- odrywając od ucha słuchawkę krzyknęła jeszcze do telefonu i rzuciła go na półkę.
      W domu panowała idealna cisza czasem tylko zagłuszana przez przejeżdżające za oknem samochody. Od kiedy zaczęła pięć lat temu naukę w gimnazjum, każdy poranek wyglądał podobnie. Kiedy się budziła mama wychodziła już do pracy, pracowała w jednej z krakowskich korporacji, a jej siostrę woziła do niani. Były we dwie z mamą. I zawsze trzymały się razem. Mimo trudnego charakteru Leny, i częstych wybuchów złości, dogadywały się świetnie. Ojciec, odszedł półtorej roku temu, zanim dowiedział się, że Kinga jest w ciąży. Jednak jego temat jest tematem TABU w tym domu i ani córka, ani matka go nie zaczynają. Lena pamięta ten dzień.
      Zmęczona wróciła do domu po całym dniu zajęć. Dzisiaj granie z dziewczynami w siatkę po zajęciach nie był dobrym pomysłem. Rzuciła torbę z książkami na podłogę i weszła do salonu rzucając się na kanapę. W domu panowała idealna cisza przerywana cichutkimi szlochami. Szlochami? Jak to? Lena zdezorientowana podniosła się z tapczanu i ruszyła w stronę łazienki.
-Mamo?- zapytała szeptem lekko popychając drzwi, które były uchylone.
-Już jesteś?- zdziwiła się podnosząc się z podłogi. Przemyła twarz wodą i wytarła ją grubym ręcznikiem. Odwróciła się w stronę córki uśmiechając się.-Co tam?
-Robisz ze mnie idiotkę?- prychnęła- czemu płakałaś?
Kinga spojrzała z czystą matczyną miłością na córkę i po chwili przeczesała dłonią opadające na czoło włosy.
-Ojciec nas zostawił.- szepnęła zanosząc się szlochem. Lena zacisnęła szczękę i po chwili przytulała się do rodzicielki również gorzko płacząc.
-Nigdy o nim nie mów. Od teraz, on nie istnieje.- powiedziała stanowczo, we włosy córki. W odpowiedzi kiwnęła głową i zamknęła oczy wtulając się w mamę.
     Wciąż walcząc z opadającymi powiekami, ruszyła w stronę łazienki, nakładając na nos okulary. Kiedy doprowadziła do porządku czerwone włosy, zdecydowała się na zjedzenie tosta, przy okazji sprawdzając ile czasu ma do zajęć.
-Idealnie.- uśmiechnęła się, gdy zobaczyła, że ma jeszcze sporo czasu do wyjścia z domu. Postanowiła spakować rzeczy na wyjazd, który ją dziś czeka. Po szkole razem z mamą i młodszą siostrą, jadą na ślub do ich kuzyna- Stefana Huli. W sumie cieszy się na ten wyjazd. Mimo, że rzadko pokazuje emocje i zazwyczaj ciężko do niej dotrzeć, ona przeżywa wszystko wewnątrz siebie.
       W końcu nadszedł czas stawienia czoła swojej szkole, za którą bądź co bądź nie przepadała. Przede wszystkim denerwowało ją jak traktowani są uczniowie, którzy może nie mają tylu znajomych, lub zamiast nowym telefonem czy laptopem, cieszą się nową książką. Sama nigdy nie była w takiej sytuacji, ale wiedziała, że  na pewno nie czują się dobrze.
-Lena!- usłyszała krzyk przyjaciółki, która czekała pod drzwiami szkoły na przyjaciółkę. Rudzielec od razu się wyszczerzył i ruszył w stronę Zośki.
-Spakowana?- Zośka jak nikt inny potrafiła robić miny niczym detektywi z serialu, ktorzy właśnie wypytują o coś winowajcę.
-Owszem.- uśmiechnęła się, a tymczasem dziewczyny zmierzały w stronę klasy, gdzie miały swoje zajęcia.
-Pamiętaj o...- zaczęła blondynka.
-Pamiętam o autografach dla ciebie, Zośka jesteś psychiczna na tym punkcie.- zaśmiała się widząc oburzoną twarz  przyjaciółki. Zosia była wielką fanką skoków narciarskich, dlatego wymusiła na Lenie, by załatwiła jej autografy WSZYSTKICH skoczków, którzy będą na weselu. Ruda nie mając wcześniej z tym styczności, została przeszkolona jak wyglądają i nazywają się skoczkowie.
-Ja po prostu dbam o twoje życie, bo jeżeli nie załatwisz tych podpisow, to będę musiała cię zabić.- uśmiechnęła się słodko.
-Okeej.- przewróciła oczami i ustawiła się pod klasą, gdy rozdzwonił się dzwonek.

     Po sześciu godzinach spędzonych w obskurnym budynku, w końcu z uśmiechem na ustach go opuściła. Zadowolona, że dostała dobrą ocenę z algebry szła kierując się w stronę domu.  Jakie było jej zdziwienie, gdy na parkingu ujrzała znany samochód i mamę opierającą się o otwarte drzwi samochodu, która rozmawiała z jednym z nauczycieli. I to nauczycielem w-f'u... Lena nie należała do osób, które są uzdolnione sportowo. Nie interesuje się tym i nie ma pociągów do tego, by zacząć.
-Dzień dobry.- cichutko podeszła do rozmawiającej dwójki, dając znak matce, że nie wie o co chodzi.
-Cześć skarbie.- uśmiechnęła się jej mama, a nauczyciel jedynie przelotnie na nią spojrzał. "Też cię nie lubię"- przeszło jej przez myśl.- pan Rafał opowiedział mi o tym, że nie ćwiczysz na lekcjach.- i ten wzrok niczym z horroru- porozmawiamy w samochodzie młoda damo.
Nie czekając na większe zaproszenia ruda wsiadła do samochodu prychając z niezadowolenia. Jeszcze chwilę przyglądała się rodzicielce i nauczycielowi, po czym sięgnęła po swój telefon. Słyszała jeszcze melodyjny śmiech swojej mamy i gaworzenie siostry, która w leżała spokojnie w swoim foteliku. Kiedy chciała napisać SMS'a do przyjaciółki, o tym jaka czeka ją pogadanka, na miejscu kierowcy usiadła Kinga nie spoglądając na córkę.
-Mamo...- zaczęła cichutko.
-Lena.- odparła kobieta nie spuszczając oczu z jezdni.
-Nigdy nie lubiłam sportu...- wypuściła głośno powietrze.
-Co nie znaczy, że masz nosić nauczycielowi podrobione zwolnienia. Lena, ja rozumiem- w naszym domu nigdy nie uprawiało się sportu, ale to dla twojego dobra.- mama o dziwo była bardzo spokojna.
-Wiem, ale... Ja czuję się źle ćwicząc przy chłopakach na przykład. Wiesz przecież, że nie jestem ich "ulubienicą"- w powietrzu wykonała śmieszny ruch palcami. Kiedy odszedł od nich ojciec, w szkole ktoś rozniósł plotkę, że znalazł sobie lepszą i tak naprawdę nie kochał Leny i jej matki. Dziewczyna nie mogła poradzić sobie z trudną sytuacją w szkole i w domu, ale na szczęście zawsze plotki cichną po jakimś czasie. W szkole przestali się w jej naśmiewać, a ona sama odnalazła wewnętrzny spokój.
-Kochanie, czemu mi nie powiedziałaś?- westchnęła jej mama.
-Nie chciałam cię po prostu denerwować i tak masz dużo kłopotów.- mruknęła. Kinga spojrzała na nią przez chwilkę i zjechała na pobocze. Przez chwilę układała w głowie jakieś wielkie przemówienie, jednak zrezygnowała z nich i uśmiechając się w stronę córki złapała ją za dłoń.
-Hej, jesteśmy drużyną. Ty, ja i twoja siostra. Radzimy sobie ze wszystkim razem. Radziłyśmy sobie wcześniej, teraz też dajemy i za jakiś czas... również będziemy. Tak?-Lena zdawała się nie rozumieć, czemu ostatnie słowa mama wypowiedziała szeptem. Jedynie kiwnęła głową i uśmiechnęła się delikatnie.

Ps. Kto zgadnie ile od dziś mam lat? :)

5 komentarzy:

  1. Czyżbym była pierwsza ? Jeej ! :D To może zacznę od urodzinowych życzeń :) A więc słońcę, życzę Ci spełnienia wszyyyystkich marzeń, dużo uśmiechu, miliona pomysłów, masy czytelników i żebyś nam nigdy nie przestawała pisać ! ..... Rozdział wyszedł Ci naprawdę fantastycznie ! Jeśli tak ma wyglądać ten najtrudniejszy początek to aż strach się bać, co będzie dalej. Oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Widzę, że cofnęłaś się w czasie. Dzięki temu będziemy mieli jeszcze raz przedstawioną całą sytuację, tym razem z punktu widzenia Leny. Czekam na kontynuację :) Pozdrawiam :* P.S. Hmm niech zgadnę, 16 lat :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratuluję bycia pierwszą ^^
      Dziękuje za życzenia!
      Dobrze, że rozdział się podoba bo miałam niemałe obawy... XD
      Pozdrawiam!
      Ps. zgadujcie dalej :p

      Usuń
  2. Sto lat! Sto Lat! Zdrowia, szczęścia i pomyślności! Spełnienia marzeń tych osobistych i jakie posiadasz!
    Ja strzelam, że weszłaś w cudowny wiek 18 albo 20 :D
    Bym mogła zanucić "Ja mam 20 lat, ty masz 20 lat przed nami 7 niebo!" :D
    Miło cofnąć się wstecz do tej historii, muszę się tylko przyzwyczaić, że bohaterką jest teraz inna dziewczyna, wszak rozdział wyszedł ci znakomicie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łołoło! Kurcze z tym wiekiem to pojechalas kochaniutka!
      Otoż pomyliłaś się o całe 4 lata i owszem, gówiara ze mnie- mam 14 lat xD
      Musze przyznać, ze z perspektywy Lenki pisze mi sie lepiej, moze dlatego, ze blizej mi do niej wiekowo :p
      Pozdrawiam! :)

      Usuń
  3. Ymm... No to spóźnione sto lat :)
    Jest znakomicie! Po Tobie wgl nie widac że to początek!
    Tak, trzeba się przestawic z Kornelii na Lenę :) A tymczasem czekam na wesele Stefana! ;* Buziaczki :D

    OdpowiedzUsuń