wtorek, 23 lipca 2013

Rozdział 1 - " Czy to właśnie jest, szczęście?"



         Bajm- " O Tobie"

  Parapet w moim pokoju, kubek gorącej czekolady i padający śnieg. Kolejny wieczór spędzony siedząc bezczynnie. Powoli zaczynam mieć depresje, a to przecież 1 kwietnia. Wspaniały okres świąt Wielkiejnocy, ale to nie dla mnie. Żyje w kłótni z rodzicami od... paru dobrych lat. Jak najszybciej chciałam wyrwać się Zakopanego. I tak rozpętała się III wojna światowa w rodzinie Huli...  
Nie spędzam świąt razem z rodziną, wole swój apartament w centrum Warszawy urządzony w zimnych kolorach. Idealnie pasuje do mnie, zimny i srogi, rzadko odwiedzający przez znajomych, a raczej nigdy. Jest Bartek, mój "chłopak", ale o nim kiedy indziej opowiem. Odkąd pamiętam musiałam coś udowodnić rodzicom, znajomym. No i proszę bardzo, udowodniłam to osiągnięciami w pracy. Całymi dniami przesiaduje w redakcji. Jako naczelna kolorowego pismadełka o gwiazdach... To nie jest spełnienie moich marzeń, ale tutaj osiągam sukcesy. Może i mam 27 lat, ale dzięki ambicji i skupieniu się tylko i wyłącznie na pracy, zasłużyłam sobie na obecną posadę. Tak, skromność to kolejna cecha, która mnie opisuje. Kiedy inni przesiadują w domowym zaciszu, spędzając czas z dziećmi i partnerami, ja pracuje , ale nie żałuje tego, że nie mam komu podzielić swoich sekretów albo nie założyłam rodziny. Mam mieszkanie, prace, w której się spełniam i zarabiam naprawdę dużo, przyjaciół... Wróć. Przyjaciół  nie mam, jestem za "egoistyczna", nawet nie dogaduje się ze starszą siostrą...
Długo się nie widziałyśmy, ale wiem, że Kindze ma urodzić się wspaniały bachorek, tak, tak wiem, jestem okrutna, bo przecież małe dzieci są takie słodkie, ich małe mordeczki, rączki, nóżki...
To też nie dla mnie. Wracając do osiągnięć. Szczerze? Nie odnalazłam swojego księcia na białym koniu, ale cóż barbie nie jestem, więc po prostu, nie znalazłam...
Jak ja nienawidzę tego słowa. Dobra Kornelia musisz być twarda, nie znalazłam miłości. Tak bez bicia się do tego przyznam, ale jak to ja taka wredna, o sercu z kamienia mogę się zakochać? Miłość jest bez sensu... Przynajmniej dla mnie, ale pewna część społeczeństwa przyzna mi na pewno rację. Nie to, że jestem bez uczuć. One gdzieś są, ale bardzo głęboko schowane. Pewnie, nigdy już ich nie odkryję... A może ja, nie potrafię kochać i darzyć uczuciem inną osobę?

      Kolejny, przepełniony pracą tydzień, czas start. Pomyślałam, gdy budzik zaczął donośnie dzwonić, tuż nad moim uchem. Nie chętnie wstałam i poczłapałam do łazienki. Z szafy wyciągnęłam zestaw nadający się, by godnie zaprezentować nowy numer gazety. Do kuchni wstąpiłam tylko, by napić się soku pomarańczowego, który wręcz uwielbiam i chwycić z talerza zielone jabłko. W przedpokoju nałożyłam płaszcz i botki, a na brązowe loki, opadające mi na ramionach nałożyłam czapkę. 

- No cóż, środek wiosny- mruknęłam, gdy zobaczyłam swoje odbicie w lustrze. Chwyciłam torbę, w której schowałam dokumentację, potrzebną mi podczas dzisiejszego spotkania i wyszłam z domu, zamykając drzwi.
    Na ulicach Warszawy już panował natłok ludzi, którzy szli w swoją stronę, bacznie uważając, by się nie przewrócić na śliskim chodniku. Wśród nich ja. Twardo stąpająca po świecie dziewczyna, która ma swój cel. 
Dotarłam do metra na "Polu Mokotowskim" i po przejechaniu zaledwie dwóch stacji, wyszłam mając przed oczyma centrum stolicy. Jak zwykle o takiej porze jest pełno ludzi przepychających się, bo chcą zdążyć na czas do pracy, lub na uczelnie. Po krótkim spacerze dotarłam do budynku nowoczesnego i wysokiego budynku, w którym znajduję się redakcja. Wjechałam windą na 15 piętro i zobaczyłam moje miejsce pracy. Uśmiechnęłam się zadziornie i idąc wzdłuż korytarza zauważyłam wzrok pracowników. Miałam już nawet przezwisko! Raz jeden z młodziaków, którego potem wyrzuciłam sam mi się przyznał, że jestem znana jako "Królowa lodu". Podeszłam do recepcji.
- Raz kawa, ta co zawsze i przynieś mi raport z poprzedniego tygodnia- rzuciłam do recepcjonistki. 
- Szefowo! - odwróciłam głowę- jest jakiś list do pani, polecony. 
Chwilę pomyślałam o co może chodzić i mruknęłam krótkie - przynieś mi go razem z raportem.
Weszłam do swojego biura z widokiem na Warszawę. Szybko ściągnęłam z siebie płaszcz oraz czapkę. Usiadłam za biurkiem i otworzyłam laptopa. Podczas przeglądania poczty internetowej do mojego biura wpadł Robert i Maja- moi zastępcy, których traktowałam też jako znajomych. 
- Nie no ja, oszaleje z tą kobietą!- powiedział. Zaśmiałam się cicho. Sprzeczki i kłótnie tych dwojga zdarzały się często, ale mimo to nie zamieniłabym ich na żadnych innych współpracowników. 
- Ty ze mną? Nie no ludzie, czy ty siebie słyszysz?! To nie ja czepiam się o wszystko!
Pokręciłam tylko głową i wtedy do gabinetu weszła Aga- recepcjonistka. Postawiła latte z podwójną pianką,  słodzone zagęszczonym mlekiem oraz przed nosem położyła mi grubą teczkę z "bardzo ciekawą lekturą". Po otworzeniu teczki wypadł z niej list, zaadresowany do mnie, ale nadawcy nie było. Wrzuciłam go do torebki i zwróciłam się w stronę znajomych, którzy nadal się kłócili.
- Dobra, dobra cicho, bo zaraz stracę słuch od tych waszych wrzasków. O co tym razem poszło? 
- No bo...- zaczęli w tym samym momencie i obdarzyli się złowrogimi spojrzeniami. - No bo mieliśmy wybrać miejsce na sesje, do nowego numeru z wywiadem przeprowadzonym z Kożuchowską i ja chciałam, żeby był to taki delikatny, spokojny plener, no i Robert zaczął się mądrzyć, że powinien właśnie być to plener, gdzie pokaże się ją jako niegrzeczną dziewczynkę i ...
- ... i ona powiedziała, że nie pracujemy dla "Playboy'a"!- przerwał jej zdenerwowany chłopak. 
Popatrzyłam na nich i po prostu zaczęłam się śmiać. Ich spojrzenia były bezcenne.
- Dobrze, więc niech to będzie delikatna sesja, ale z nutką pikanterii.- powiedziałam, dalej lekko chichotając - A teraz wynocha, bo jeszcze przed prezentacją jutrzejszego wydania, muszę przeczytać raport. A i przyślijcie mi tutaj tą nową!- rzuciłam, gdy już wychodzili.
Wzięłam spory łyk gorącej jeszcze cieczy i zamruczałam z zadowolenia. Moje delektowanie przerwało delikatne pukanie do drzwi. 
- Proszę!- powiedziałam na tyle głośno, by osoba za drzwiami mnie usłyszała.
- Wołała mnie pani? - usłyszałam bardzo spokojny i cichy głos nowej stażystki.
- Tak, siadaj.- wskazałam na krzesło stojące naprzeciwko mnie. - A więc. Przyjęłam cię po tym jak przeczytałam twój artykuł, który przesłałaś na konkurs redakcji. Nie powiem, był bardzo dobry. Podobał mi się styl pisania, ale taka mała anegdota mnie zastanawia czy do końca jest on twój? - zapytałam i dalej patrzyłam na dziewczynę, która spuściła wzrok.- To nie podstawówka, żeby bawić się w coś takiego. Zapytam raz i oczekuje odpowiedzi. Czy ty napisałaś ten artykuł? Bo widząc to co mi wczoraj wysłałaś miałam wrażenie, że pisała to jakaś dziesięciolatka!
- Nie.- odparła głucho.
- Sądzę, że wiesz co to znaczy, a jeśli myślałaś, że się nie dowiem, to powiem tak: pracuję w tej branży parę lat i potrafię wskazać tez podpisu , do kogo należy dany artykuł. A teraz opuść mój gabinet.- powiedziałam sucho.
Szybko wyszła ocierając z policzków łzy, a ja pokiwałam jeszcze głową z uśmieszkiem. Młoda i naiwna- pomyślałam i zaczęłam czytać raport. 
    Równo o godzinie 10:30 stawiłam się w sali konferencyjnej. Podłączyłam pendriv'a do przygotowanego wcześniej laptopa i po chwili na białej planszy mogliśmy zobaczyć najnowszy numer naszego magazynu.
Wszyscy, na czele z prezesem zarządu pogratulowali mi i po krótkiej gadce dyrektora mogłam już wrócić do obowiązków. Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie. Za pięć minut dwunasta. Idealny czas by zjeść lunch! 
Jak się spodziewałam w gabinecie czekali już Maja i Robert. Razem udaliśmy się do knajpki na przeciwko redakcji. Zawsze tam chodzimy, jak i połowa warszawiaków pracujących w pobliżu. 

     Po w sumie nie najgorszym dniu w pracy, wróciłam taksówką do domu. Zastanawiacie się pewnie dlaczego, przy takiej kupie forsy nie mam samochodu i korzystam z komunikacji miejskiej. Odpowiedź jest prosta i niektórym znana, kto nie ma prawka, ten za kółko nie wsiada. Nigdy nie ciągnęło mnie do motoryzacji. Dobrze mi tak jak jest i nie mam zamiaru tego zmieniać. Weszłam do mieszkania i rzuciłam na szafkę torbę, z której wypadł list. Podniosłam go delikatnie i założyłam swoje kręcone włosy za ucho. 


---------------------------------------------------------


Hej! Witam w nowym opowiadaniu o skokach narciarskich. To dopiero początek, więc akcja się rozkręci :)

Czekam na waszą opinię i do napisania!/ Julka

9 komentarzy:

  1. Królowa lodu hahahaha
    Dobre ^^
    Jestem niezmiernie ciekawa co będzie w tym liscie !
    Pisz szybko a ja uciekam robić sałatkę!
    ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Co jest w tym liście.!!!??? Dawaj szybko następny rozdział.!
    A Kornelia nie jest wcale taka bezuczuć jak sądzi :) ten ktoś, którego za niedługo pozna, a może już go zna trochę namiesza w jej życiu. :)

    Pozdrawiam i weny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Określenie Królowa Lodu mi w stu procentach pasuje do bohaterki tej historii. Niczym Scrooge z książki Opowieść Wigilijna :D Tak jakoś nasunęło mi się to na myśl. Ale wydaje mi się, że tak samo jak w tej wyżej wymienionej powieści Kornelia ma serce, tylko go nie używa :D Ciekawa jestem co to za list? Pozdrawiam i z weną ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Królowa Lodu... od razu pomyślałam o 'Opowieściach z Narnii' ^^. czekam na list :) do następnego.! weny.!

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja nie wiem czemu zauważam podobieństwo Kornelii do Christiana z "Pięćdziesięciu twarzy Grey'a". Zaciekawił mnie ten list ;) Czekam na kolejny i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wooooooooooo o ile prolog mnie nie powalił, to rozdział robi wrażenie.
    Mamy bohaterkę z lodu! Dokładnie wypisałaś jej wszystkie negatywne emocje, a powiedz mi ma ona jakieś pozytywne strony? :P
    I tak jak pozostałe zżera mnie ciekawość co w liście będzie!
    I ona jest z tej rodziny Huli? :>
    Pozdrawiam i weny!
    http://dwa-swiaty-jedna-milosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Noooooooo nie nie nie, dlaczego musiałaś zakończyć w najciekawszym momencie? Ja chciałam już wiedzieć, co to za list! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Witaj! :)
    Gdy przeczytałam prolog, miałam ochotę zamknąć po prostu strone i nigdy tu nie powracać - zabij XD
    Jednakże coś mnie uchroniło przed tym niecnym czynem, kliknęłam na link do rozdziału pierwszego i ... po prostu zaczęłam czytać.
    Masz świetny styl pisania. Pewnie wiele osób już Ci o tym powiedziało. Po prostu aż chce się czytać, czytać... I tak w nieskończoność!
    Niby na razie nic się nie dzieje, bo wiadomo - pierwszy rozdział, jednak już mnie kupiłaś!
    Kornelia... piękne imię dla bohaterki. Uwielbiam je.. <3
    Jest tylko jedno, jedyne "ale".
    Dlaczego zaskoczyłaś w takim momencie, cholerka? :D
    Chciałabym już się dowiedzieć, co jest w tym poleconym! :)
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Dawaj szybko - co jest w tym liście?!
    SZYYYYYBKO! <3

    OdpowiedzUsuń