Taylor Swift - We Are Never Ever Getting Back Together
Przewracałam w palcach kopertę. Sama nie wiem, czemu jej jeszcze nie otworzyłam. W końcu się na to zmogłam i wyciągnęłam zawartość. Moim oczom ukazała się kremowa kartka zgięta na pół z napisem "Zaproszenie".
Stefan Hula i Marcelina Krawczyk mają zaszczyt zaprosić
Sz.p. Kornelię Hulę
na ceremonię zaślubin, która odbędzie się
29 kwietnia 2013 r. w Kościele św. Jana Apostoła i Ewangelisty
o godz. 16.00, przy ul. Harenda 14 a w Zakopanem
po ceremonii zapraszamy na skromny poczęstunek
w restauracji " Ruda" przy ul. Krawieckiej 2
Przy kolejnych słowach wyczytanych na kartce, moje kąciki wędrowały coraz bardziej ku górze. Stefan zawsze był mi bliski. Każde wakacje i ferie, gdy jeszcze mieszkałam w górach spędzaliśmy razem. Żaden chłopak się do mnie nie zbliżał. A jak już zaryzykował to Stefek się z nimi rozprawiał. Pamiętam, jak ciągnął mnie pod Wielką Krokiew i opowiadał o skokach narciarskich. Kochał to, od zawsze. On nigdy nie miał siostry, a ja brata dlatego traktowaliśmy się jak najlepsze rodzeństwo. Mogłam mu powierzyć wszystkie swoje sekrety i miałam pewność, że zatrzyma je dla siebie. Mieliśmy swoje miejsce nad niewielkim jeziorkiem, szczególnie pięknie wyglądało zimą, gdy śnieg bogato obsypał drzewa. Uwielbiałam momenty, gdy z całodziennego pobytu na świeżym powietrzu wracaliśmy do ciepłego domu, a tam czekała moja mama z ciepłymi oscypkami z żurawiną i gorącą herbatą doprawioną sokiem malinowym. Na same wspomnienie oblizałam usta.
-Jezu Korn, ile można na ciebie czekać!- jęczał, gdy ja przeglądałam się w lustrze oglądając nową fryzurę.
- Marudzisz jakbyś miał 90 lat- pokazałam mu język i włożyłam puchową kurtkę.
- Czapka! - krzyknął, gdy przekroczyłam progi domu, bez nakrycia głowy. Przewróciłam oczami i ruszyłam nie zwracając uwagi na jego słowa. - Idziesz?- zapytałam przechodząc przez starą, drewnianą furtkę.
- Weź czapkę!- nalegał, zawsze był strasznie nadopiekuńczy, co mnie trochę irytowało, bo to ja jestem starsza. A, że o 9 miesięcy, to już inna historia.
- Nie! Patrz jakie słońce świeci, nie będzie mi na pewno zimno!
Zdawało mi się, że na jego twarzy dostrzegłam cień chytrego uśmieszku, który pojawiał się tylko, gdy chłopak coś knuł. Chciałam to skomentować, ale nie zdążyłam, bo Stefan pociągnął mnie za rękę w stronę jeziorka w lesie. Szliśmy znaną nam dobrze ścieżką między drzewami trzymając się za ręce, jakbyśmy się bali niebezpieczeństw, ale były to tylko pozory, bo przy kuzynie zawsze czułam się bezpiecznie.
- Zimno ci?- zapytał z troską w oczach.
Oczywiście, że było mi zimno, ale się przecież nie przyznam, bo groziło to powrotem do domu.
- No co ty?! Lato!- powiedziałam z uśmiechem.
- O sznurówka mi się rozwiązała! Idź ja cię dogonię tylko muszę zawiązać.- schylił się nad butem, a ja wzruszyłam ramionami i poszłam dalej nie wyczuwając podstępu. Nuciłam sobie pierwszą, lepszą melodyjkę, gdy poczułam, że spadł na mnie stos śniegu! Otóż Stefan potrząsnął drzewem, które swoje gałęzie miało centralnie nad moją głową i cały śnieg spadł na mnie. Przeszły mnie dreszcze i czym prędzej wrzuciłam biały puch z włosów, które były całe mokre. Kuzyn wręcz ryczał ze śmiechu, a ja obdarzyłam go najgorszym spojrzeniem, na jakie było mnie stać i z zaciśniętymi pięściami ruszyłam w kierunku domu. Słyszałam, że biegł za mną dalej tłumiąc śmiech, ale byłam zdecydowanie szybsza. Wbiegłam na podwórko i wchodząc do mieszkania zatrzasnęłam z olbrzymim hukiem drzwi tuż przed nosem blondyna. Rzucając wcześniej buty i kurtkę w kąt przedpokoju ruszyłam drewnianymi schodami na górę. Byłam wściekła! Nie dość, że przemoczona to zaczynało drapać mnie w gardle.
Potem przyszła mama i okazało się, że mam gorączkę. Skończyło się zapaleniem płuc i do końca ferii musiałam leżeć w łóżku. Najlepsze, było przy tym, że Stefcio opiekował się mną i mimo leżenia w łóżku wcale się nie nudziłam. A z całej tej przygody nauczyłam się jednego: zawsze miej na głowie czapkę!
Zaśmiałam się na te wspomnienia i jeszcze raz spojrzałam na zaproszenie. Decyzja wcale nie jest taka łatwa. Samym przyjazdem na ślub naraziłabym się na spotkanie z rodzicami, czego nie chcę, bo po ostatniej kłótni, po której wyszłam z domu z walizką i przyjechałam do Warszawy, nie należałoby ono do najmilszych. Z drugiej strony jednak tęsknię za Zakopanem, za wspaniałym widokiem, gwarnymi Krupówkami i kuzynem.
Dalej siedziałabym i rozmyślała, gdyby nie telefon informujący o przyjściu SMS-a. Przeciągnęłam palcem po ekranie, by odblokować aparat i przeczytałam wiadomość.
Hej Kotku, będę za 10 minut u Ciebie :* / Bartek
No pewnie! Jeszcze jego tu brakowało... Otóż z Bartkiem spotykamy się chyba od pół roku, sama do końca nie pamiętam, mam słabą pamięć. Poznaliśmy się w barze i wylądowaliśmy razem w łóżku. Potem on wyznał mi miłość i chyba sądzi, że ja też go kocham. Jestem z nim, bo każdy, nawet taka egoistka jak ja potrzebuje bliskości drugiej osoby. Ale nie daj boże, żeby mi się oświadczył. Czas to zakończyć zanim będzie za późno. Usłyszałam pukanie do drzwi. Ruszyłam w ich stronę cieplej okrywając się grubym swetrem. Przekręciłam klucz w zamku i wpuściłam go do środka.
- Cześć skarbie- przelotnie pocałował mnie w policzek i poszedł do kuchni- Kupiłem twoje ulubione wino!- krzyknął
- Bartek musimy porozmawiać.- powiedziałam stanowczo.
- Coś się stało? - zapytał, lekko zdziwiony moim zachowaniem.
- To nie ma sensu.
- Heh, ale co nie ma sensu?- spytał patrząc na mnie uważnie.
- Nie kocham cię, to koniec.- powiedziałam oschle.
Chłopak usiadł na kanapie i schował głowę w dłoniach.
- Daj nam szansę Kornelia.- szepnął, a w jego oczach ujrzałam iskierki nadzieji.
- Nie Bartek, myślałam nad tym dość długo i postanowiłam. Proszę cię, wyjdź.
Chłopak wstał kiwając głową, a gdy miał już wychodzić zapytał:
- Korn, jest jeszcze jakiś cień szansy, że będziemy razem?
- Bartek, my już nigdy nie będziemy razem, nigdy.- powiedziałam dobitnie i wyszedł.
Położyłam się na kanapie i głęboko westchnęłam. Dlaczego ja tak traktuje ludzi? Mój wzrok znów spadł na szklany stolik, gdzie leżało zaproszenie. Trudno podjąć decyzję, gdy nie ma się kogoś, kto pomógłby ci w wyborze. Wzięłam kopertę i zaczęłam obracać ją w palcach. Coś przykuło mój wzrok, otóż w środku znajduję jeszcze jakaś kartka. List, do mnie, ale od kogo?
Tak nabazgrać mógł tylko Stefan.
"Hej Siostra,
dawno się nie widzieliśmy, a ja mam ci tak wiele do opowiedzenia. Strasznie tęsknię, po Twoim wyjeździe wiele się zmieniło. Twoi rodzice tak jakby zapomnieli, że mają córkę. Bardzo ich zraniłaś, zresztą nie tylko ich. W moim sercu do dziś panuje pewna pustka. Pamiętasz, gdy byliśmy mali, spędzaliśmy ze sobą wszystkie wolne chwile. A teraz wszystko się zmieniło. 9 lat przerwy zdecydowanie mi wystarczy, dlatego proszę przyjedź na mój ślub, wiem, że masz duże wątpliwości, bo boisz się spotkania z rodziną, ale pamiętaj, że ZAWSZE możesz na mnie liczyć i nie ważne, że rozwalisz mi wesele, liczy się, że w końcu Cię zobaczę! Musisz też poznać Marcelinę i moją córeczkę, która nosi imię po najwspanialszej kuzynce pod słońcem.
Buziaki,
Stefan
Z prędkością światła przeczytałam list, a w moich oczach zebrały się łzy. Łzy tęsknoty, bólu i cierpienia. Decyzja należy tylko i wyłącznie do mnie...
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No tak, więc pojawił się oczekiwany przez Was 2 rozdział. Mam nadzieję, że się podoba. Przepraszam za błędy i bardzo Wam dziękuję za dopingujące mnie komentarze :)
Trzymajcie się cieplutko i do napisania!
Dalej siedziałabym i rozmyślała, gdyby nie telefon informujący o przyjściu SMS-a. Przeciągnęłam palcem po ekranie, by odblokować aparat i przeczytałam wiadomość.
Hej Kotku, będę za 10 minut u Ciebie :* / Bartek
No pewnie! Jeszcze jego tu brakowało... Otóż z Bartkiem spotykamy się chyba od pół roku, sama do końca nie pamiętam, mam słabą pamięć. Poznaliśmy się w barze i wylądowaliśmy razem w łóżku. Potem on wyznał mi miłość i chyba sądzi, że ja też go kocham. Jestem z nim, bo każdy, nawet taka egoistka jak ja potrzebuje bliskości drugiej osoby. Ale nie daj boże, żeby mi się oświadczył. Czas to zakończyć zanim będzie za późno. Usłyszałam pukanie do drzwi. Ruszyłam w ich stronę cieplej okrywając się grubym swetrem. Przekręciłam klucz w zamku i wpuściłam go do środka.
- Cześć skarbie- przelotnie pocałował mnie w policzek i poszedł do kuchni- Kupiłem twoje ulubione wino!- krzyknął
- Bartek musimy porozmawiać.- powiedziałam stanowczo.
- Coś się stało? - zapytał, lekko zdziwiony moim zachowaniem.
- To nie ma sensu.
- Heh, ale co nie ma sensu?- spytał patrząc na mnie uważnie.
- Nie kocham cię, to koniec.- powiedziałam oschle.
Chłopak usiadł na kanapie i schował głowę w dłoniach.
- Daj nam szansę Kornelia.- szepnął, a w jego oczach ujrzałam iskierki nadzieji.
- Nie Bartek, myślałam nad tym dość długo i postanowiłam. Proszę cię, wyjdź.
Chłopak wstał kiwając głową, a gdy miał już wychodzić zapytał:
- Korn, jest jeszcze jakiś cień szansy, że będziemy razem?
- Bartek, my już nigdy nie będziemy razem, nigdy.- powiedziałam dobitnie i wyszedł.
Położyłam się na kanapie i głęboko westchnęłam. Dlaczego ja tak traktuje ludzi? Mój wzrok znów spadł na szklany stolik, gdzie leżało zaproszenie. Trudno podjąć decyzję, gdy nie ma się kogoś, kto pomógłby ci w wyborze. Wzięłam kopertę i zaczęłam obracać ją w palcach. Coś przykuło mój wzrok, otóż w środku znajduję jeszcze jakaś kartka. List, do mnie, ale od kogo?
Tak nabazgrać mógł tylko Stefan.
"Hej Siostra,
dawno się nie widzieliśmy, a ja mam ci tak wiele do opowiedzenia. Strasznie tęsknię, po Twoim wyjeździe wiele się zmieniło. Twoi rodzice tak jakby zapomnieli, że mają córkę. Bardzo ich zraniłaś, zresztą nie tylko ich. W moim sercu do dziś panuje pewna pustka. Pamiętasz, gdy byliśmy mali, spędzaliśmy ze sobą wszystkie wolne chwile. A teraz wszystko się zmieniło. 9 lat przerwy zdecydowanie mi wystarczy, dlatego proszę przyjedź na mój ślub, wiem, że masz duże wątpliwości, bo boisz się spotkania z rodziną, ale pamiętaj, że ZAWSZE możesz na mnie liczyć i nie ważne, że rozwalisz mi wesele, liczy się, że w końcu Cię zobaczę! Musisz też poznać Marcelinę i moją córeczkę, która nosi imię po najwspanialszej kuzynce pod słońcem.
Buziaki,
Stefan
Z prędkością światła przeczytałam list, a w moich oczach zebrały się łzy. Łzy tęsknoty, bólu i cierpienia. Decyzja należy tylko i wyłącznie do mnie...
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No tak, więc pojawił się oczekiwany przez Was 2 rozdział. Mam nadzieję, że się podoba. Przepraszam za błędy i bardzo Wam dziękuję za dopingujące mnie komentarze :)
Trzymajcie się cieplutko i do napisania!